Babcine spiżarnie kryły kiedyś przeróżne nalewki i likiery. Ja, na przykład pamiętam dębową półeczkę, a na niej ustawione szeregiem, ciemne, zakorkowane butelki. Każda opatrzona etykietą: propolis, wiśniówka, nalewka z melisy, orzechówka i inne.
Dziś już nieczęsto zajmujemy się przyrządzaniem tych specyfików. Nowoczesność, dobrze zaopatrzone sklepy i apteki, a przede wszystkim brak czasu i brak spiżarni w naszych domach sprawiły, że zaniechaliśmy babcinych praktyk.
Dla tych jednak, którzy chcieliby spróbować ajerówki i dzięgielówki, podaję przepisy z zeszytu babci.
Ktoś powie: A skąd mam wziąć tatarak lub arcydzięgiel? Nawet nie wiem jak te rośliny wyglądają!
Nie jest to jakiś wielki problem. Korzenie nie muszą być świeże. Z powodzeniem możemy użyć suszonych. A te, z kolei, na pewno kupimy w którymś ze sklepów internetowych.
Do obydwu nalewek potrzebujemy wódkę 45%.
Ajerówka
Kawałek korzenia tataraku, łyżkę otartej skórki z pomarańczy, kawałek pokruszonej kory z cynamonu i kilka ziaren kardamonu,
zalewamy litrem wódki.(Oczywiście w gąsiorku)
Odstawiamy na 10 dni w ciepłe miejsce. Od czasu do czasu potrząsamy.
Po tym czasie przecedzamy przez kilka razy złożoną gazę, wlewamy do butelek, zakorkowujemy i znów odstawiamy. Tym razem na około pół roku w chłodne i ciemne miejsce.
Dzięgielówka
Do gąsiorka wrzucamy kilka kawałków korzenia arcydzięgla. Jeżeli używamy świeżego, możemy też dodać łodygi. Dodajemy łyżeczkę otartej skórki z pomarańczy i kilka ziarenek kardamonu. Zalewamy litrem wódki. Dalej postępujemy jak z ajerówką, z tym że dochodzenie nalewki w ciemnym i chłodnym miejscu, można skrócić do trzech miesięcy.